V
Było już przed
północą. Całą drogę powrotną zastanawiałem się czy Tośka już śpi i układałem
sobie plan rozmowy. A wiedziałem, że ta nie będzie dla mnie łatwa, bynajmniej
dla mnie… Gdy zaparkowałem auto w garażu, pomysł rozmowy z przyjaciółką wydał
się być już absurdem. A głównym powodem tego był chyba stres, który wprawił
mnie w paraliż słowny. Nie miałem zielonego pojęcia jak zahaczyć temat i co
właściwie powiedzieć, dlatego uznałem, że rozmowę przeprowadzę w najbliższym czasie.
Pół godziny
później leżałem już w łóżku wciąż zastanawiając się jak będzie wyglądać moje
życie. Analizowałem to, gdzie mogłem popełnić błąd, który sprawił, że zostałem
tak perfidnie zdemaskowany. Z drugiej strony schlebiało mi to, iż nie muszę już
nic ukrywać przed Tośką. Powiem więcej, zależało mi nawet, aby Tośka
dowiedziała się, bo najzwyczajniej w świecie zasługiwała na to. Zastanawiało
mnie tylko to, kiedy się zorientowała. I w tym momencie zacząłem się śmiać.
Dlaczego? Proste. Przypomniałem sobie jak musiała wyglądać moja twarz, gdy
zobaczyłem po raz pierwszy Olka, widziałem też swoje skrępowane zachowanie i
przezabawną zamianę miejsc siedzących z Tośką. Taaaaaa…. To musiało wyglądać
komicznie, a Tośka na pewno miała niezły ubaw. Dostałem SMSa:
,,Jeszcze raz
dziękuję za miły wieczór. Olek”
Uśmiechnąłem się.
-,,Ja również.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że Tośka uknuła ten plan.”
-,,Ahahaha! Znasz
Tośkę. Jest nieprzewidywalna.”
-,,Oj taaak! Wiem.
Muszę z nią porozmawiać.”
-,,Powinieneś.
Dobranoc Dominik ”
-,,Dobranoc ”
Po raz pierwszy od
niepamiętnych czasów poczułem w brzuchu motyle. Czy to będzie prawdziwa miłość
„od pierwszego spojrzenia” ? Co prawda zaaranżowanego spojrzenia… Nie wiem.
Jedno jest pewne. Chcę się z nim spotykać częściej.
Minęło już kilka
dni a rozmowa z Tośką nie miała miejsca. Im bardziej odwlekałem, tym trudniej było
mi się zebrać, aby do niej zadzwonić i umówić się na jakiekolwiek wyjaśnienia.
Nie chciałem już dłużej tego ciągnąć, dlatego chwyciłem telefon, wybrałem numer
i zadzwoniłem. Pierwszy sygnał – poczułem ścisk w żołądku. Drugi sygnał – nic.
Serce bije coraz szybciej. Trzeci – nic. Chciałem już nacisnąć czerwoną
słuchawkę, ale usłyszałem głos Tośki.
- Noooo heeeej
przystojniaku! Czekałam na Twój telefon!
- Yyymm… - odpowiedziałem
niepewnie. Zawahałem się - Cześć. Musimy pogadać. Wyjdziemy na spacer?
- Jasne! Już się
ubieram.
Pięć minut później
byliśmy już na dworze kierując się w stronę leśnej ścieżki, która prowadziła na
leśniczówkę. Było bardzo słonecznie, choć wiał nieprzyjemny chłodny wiatr. Las
o tej porze roku wygląda ślicznie. Korony drzew mienią się każdym odcieniem
kolorów. W powietrzu unosił się zapach liści i dymu unoszącego się z pól.
Typowo jesienne klimaty. I pomyśleć, że jeszcze ponad dwa tygodnie temu
leżeliśmy tu na łące opalając się. Jesień w tym roku przyszła bardzo wcześnie,
za wcześnie. Pierwsze sto metrów przeszliśmy w ciszy. Zdałem sobie sprawę, że
sytuacja nie tylko mnie krępowała, ale to chyba ja powinienem zacząć temat.
- Więęęęc ? Jak
było? – Zapytała nieśmiało uprzedzając mnie.
- Jak było?!
Tośka! Skąd wiedziałaś, że… no wiesz… - zapytałem podniesionym tonem głosu.
Weszliśmy na ścieżkę, zacząłem kopać leżące tam kasztany. Musiałem wyrzucić z
siebie emocje.
- Daj spokój –
podrapała się po głowie – to tak jak dwa plus dwa. Nic trudnego. – dała mi do
zrozumienia, że jestem kompletnym idiotą, tak to odebrałem. – Poza tym –
kontynuowała – nie znamy się od dziś mój kochaniutki. Jakoś nie przypominam
sobie, żebym kiedykolwiek widziała Cię z dziewczyną – zrobiła przebiegłą minę i
wytrzeszczyła oczy – Nigdy też nie opowiadałeś o swoich obiektach westchnień.
No… nie licząc mnie oczywiście – popatrzyła na mnie i wyszczerzyła zęby.
Uśmiechnąłem się nieznacznie unosząc kąciki ust – A do tego zauważyłam –
zatrzymała się i popatrzyła mi w oczy – że lubisz zawieszać oko na przystojnych
facetach – wpadła w śmiech.
- Cichoooo!
Zwariowałaś? Jeszcze ktoś nas usłyszy. Drzewa mają uszy. – pouczyłem ją
trącając jej ramie tak, że mało nie wpadła na drzewo. Wystraszyłem się, że ktoś
mógł usłyszeć naszą rozmowę.
- Nawet nie
zdajesz sobie sprawy ile mnie to kosztowało, żeby nie wybuchnąć śmiechem w
pizzerii! – szturchnęła mnie dosyć mocno, rewanżując się tym samym. – Ciężko
było mi to stłumić, dlatego koniecznie musiałam wyjść do toalety, aby ochłonąć.
– wpadła w przeraźliwy śmiech. – Hahaha! Nigdy nie zapomnę Twojej miny!
- Ok. Już
wystarczy – rozpłynąłem się w uśmiechu. Zawstydziła mnie. Bardzo. –
wystarczająco głupio się czuję przez zaistniałą sytuację.
Szliśmy przez las,
zbliżając się do leśniczówki. Tutaj było łatwiej o ciszę, bo tak nie wiało, a
jedyne co było słychać, to szum liści i trzaski patyków pod naszymi nogami.
Tośka oczywiście nie mogła się powstrzymać, wzięła garść liści i wsypała mi je
na głowę. Odwdzięczyłem jej się tym samym. Na chwilę czas się cofnął do okresu
naszego beztroskiego dzieciństwa, kiedy to do lasu przychodziliśmy codziennie i
spędzaliśmy tu godziny, bawiąc przy leśniczówce lub obserwując dzikie zwierzęta
z ambony.
- Jednej kwestii
jeszcze nie pojmuję… Możesz mi powiedzieć skąd znasz Olka?
- Tak, to proste.
Poznaliśmy się dwa lata temu na koloniach w górach. Dobrze nam się rozmawiało.
Ja nawet łudziłam się, że może coś z tego być, ale Olek wyznał mi już wtedy, że
woli chłopców – Rozmarzyła się a po chwili zaśmiała. – Możesz mu zaufać, uwierz
mi. Jest bardzo uczciwym człowiekiem.
- Zauważyłem. A do
tego bardzo przystojnym! – po raz pierwszy mogłem powiedzieć komuś o moich
odczuciach związanych z innym facetem. Poczułem ulgę. – Czuję jakby kamień
spadł mi z serca – ciągnąłem dalej – Naprawdę cieszę się, że Ciebie mam. Mam
nadzieję, że będziesz mnie wspierać i …
- Tak, tak, tak… -
przerwała, bo dokładnie wiedziała co chcę powiedzieć. –Nie martw się, nikomu
nic nie powiem o Twojej orientacji – mrugnęła okiem.
- Dziękuję. Wiesz,
jeszcze nie oswoiłem się do końca ze swoją seksualnością. Jeszcze do niedawna
wydawało mi się, że jestem bi, ale coraz bardziej odchodzę od tych wniosków.
Poza tym wydaje mi się, że biseksualizm nie istnieje. Bo albo lubisz dziewczyny
albo chłopaków, moim zdanie jest to oszukiwanie samego siebie. Brak akceptacji.
– próbowałem wyjaśnić swoje położenie.
- Dominik.
Nieważne jakiej orientacji jesteś, dla mnie będziesz zawsze tym samym
Dominikiem co kiedyś. W moich oczach nic nie straciłeś. Pamiętaj, że dla mnie
zawsze byłeś i będziesz najlepszym przyjacielem i zawsze będę Cię kochać –
złapała mnie pod pachę – jak brata oczywiście.
To był chyba
najlepszy dzień w moim życiu. Bardzo cieszył mnie fakt, że w razie problemów
sercowych będę mógł na kogoś liczyć, podzielić się radością lub po prostu
wypłakać. Zawróciliśmy do domu.
- To kiedy
spotkasz się z Olkiem? – zapytała wścibsko i wykonała obrót na pięcie, aby
sprawdzić moją minę.
- Nie wiem, ale
mam nadzieję, że niedługo. Bardzo mnie pociąga. – zacząłem swoje pierwsze
wrażenia przelewać w słowa, rozmawiając. Czułem olbrzymią radość. – Ale nie
tylko fizycznie. Jest bardzo kulturalny, co bardzo sobie cenię, inteligentny i
zabawny i nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to mam wrażenie, że zostaniemy
dobrymi przyjaciółmi.
- Eeeej! Chyba
będę zazdrosna! – zaśmiała się.
- Nie musisz. Ty
zawsze będziesz najważniejsza – przytuliłem ją czule. – Dziękuję.
- Przestań
dziękować i zadzwoń do Olka! – zasugerowała.
To był dobry
pomysł. W zasadzie od kilku dni nie odezwałem się do niego, ale Olek też nie
dał znaku życia. Może jednak zrezygnował z pomysłu spotykania się ze mną.
Podprowadziłem Tośkę pod bramkę, pożegnałem się i udałem się do domu.
- Tośka miała
rację – pomyślałem – nie ma co zwlekać. Wybrałem numer do Olka i zadzwoniłem.
Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Miałem wrażenie, że Olek czatował przy
telefonie.
- Taaaak ? Cześć
Dominik – powitał mnie jego ciepły i czuły głos. Coś we mnie drgnęło.
- Eeerrrmmm.
Cześć. – odpowiedziałem trochę szorstko. Zaniemówiłem na kilka sekund. – Co
słychać?
Wyjaśnił mi co
robił przez ostatnie dni. Porozmawialiśmy jeszcze o swoich planach na
najbliższe godziny.
- Masz ochotę się
spotkać? – zaproponował. Czułem, że na jego ustach pojawił się uśmiech. Na
moich również.
- Jasne ! Powiedz
tylko gdzie i kiedy ?
<3
OdpowiedzUsuńAaaaaa, używanie "bynajmniej" w kontekście "przynajmniej" to zbrodnia! Od strony fabularnej jest super, ale nad korektą mógłbyś popracować
OdpowiedzUsuń