VII
Przycisnął moje
ciało do ściany. Zaczął całować mnie po twarzy. Czoło, nos, oczy, policzki ,
usta. Zszedł niżej – do szyi. Potem czułem język w swoich uszach, lekko
przygryzając je. Jego silny i zwinny język badał każdy centymetr mego ciała
tak, jakby chciał zapamiętać najmniejszy szczegół, kawałek po kawałku. Poczułem
silny dreszcz przechodzący przez moje ciało. Drgnąłem. Olek wyczuł, że jestem w
amoku i kontynuował swoje pieszczoty. Jego ciało przywarło do mojego tak
silnie, iż myślałem, że wbije mnie w ścianę. Ręce Olka powędrowały w dół, aby
zwinni wejść pod moją koszulę. Masował moje plecy subtelnie muskając opuszkami
palców. Znowu poczułem zbliżający się dreszcz, który po chwili ugiął moje nogi
w kolanach. Zamknąłem oczy, żeby bezwarunkowo oddać się emocjom. Jego język tak
szybko przemieszczał się po moim ciele, że nawet nie dał mi szans na
pocałowanie go. Olek miał już swój świat, a mnie bardzo to odpowiadało. Rozpiął
moją koszulę jednym ruchem. Dobrze, że jest na zatrzaski – pomyślałem. Ale w
tej chwili to było najmniej ważne. Chciałem aby moje ciało zasmakowało tego,
czego nikt wcześniej nie potrafił mi dać. Czas przestał płynąć. Nie wiedziałem
ile już trwają nasze pieszczoty. Kilkadziesiąt minut, godzinę, dwie…nie wiem.
Nie chciałem tego kończyć. Złapał mnie silnie w talii i pochylił się, aby teraz
móc lizać i ssać moje sutki, które były tak podniecone, że stały stwardniałe na
baczność. Jeździł językiem po całym moim torsie, a jego zarost dodatkowo
potęgował uczucie mojej ekstazy. Jedną ręką
w dalszym ciągu masował moje plecy i brzuch na zmianę a drugą zbliżył do mych
ust. Dokładnie wiedziałem co ma na myśli więc zabrałem się od razu do roboty. Wsadziłem
jego palca do swoich wilgotnych ust, namiętnie go ssąc i masować językiem.
Zamruczał dosyć głośno. Złapałem go za łokcie i podciągnąłem do góry. Teraz ja
chciałem mu trochę wynagrodzić dzisiejsze spotkanie. Wsadziłem mu swój język
głęboko w usta. Zajęczał. Widziałem po jego twarzy, że mu się to bardzo podoba.
Złapałem zębami jego dolną wargę i mocno przygryzłem. Chyba go zabolało, bo
szybkim ruchem złapał mnie za dłoń. A może podobało… moja dłoń powędrowała na
jego krocze. Czułem przez spodnie, że jego penis pulsuje i pragnie wydostać się
na zewnątrz. Moje usta schodziły coraz niżej. Przystanąłem na chwilę przy jego
sutkach i wziąłem do ust lekko przygryzając i drażniąc je. Czułem jak jego
brzuch napina się a ciało powoli wygina do tyłu, dlatego skończyłem pieszczoty
na krótką chwilę, bo nie chciałem, żeby Olek już skończył. To był dopiero
początek. Wróciłem do ust i zassałem jego język w moich wargach. Byliśmy tak
podnieceni, że nawet jeśliby ktoś stał za nami i nas obserwował, nie
zauważylibyśmy tego. Wąchałem jego włosy i szyję. Uniosłem ręce Olka do góry i
zacząłem wąchać i lizać jego pachy. Zwijał się z przyjemności. Moja dłoń znowu
powędrowała na jego krocze, ale tym razem rozpinając spodnie. Nic nie
powiedział. Wiedzieliśmy oboje, że tego chcemy.
Klęknąłem przed nim. Spojrzał mi w oczy, z których mogłem wyczytać jedno
– proszę, nie przestawaj! Schylił się ku mnie i czule pocałował w usta. Bardzo mnie
to zachęciło do dalszego działania. Zsunąłem spodnie w dół. Moim oczom ukazały się
białe bokserki z pięknie odstającym namiotem, na czubku którego była mała,
wilgotna plama. Zbliżyłem swoją twarz ku nim. Zaciągnąłem ich woń tak, jakbym
wąchał najprzyjemniejszy zapach świata. Zbliżyłem usta i wziąłem jego penisa do
ust. Wcześniej wspomniana plama miała lekko słony smak. Czułem, że i mój penis
próbuje wydostać się na zewnątrz, ale pochłonięty swoim zadaniem, nie miałem
czasu zdjąć swoich jeansów. Jęknął donośnym głosem, łapiąc mnie za włosy. Jeździłem
językiem po całej długości jego członka. Nie wytrzymałem długo. Musiałem jak najszybciej
go zobaczyć. Opuściłem bokserki w dół. Jego członek był tak twardy, że
pomyślałem, iż zaraz eksploduje mi w twarz, dlatego nie dotykałem go. Zszedłem trochę
niżej do jego jąder. Moje ręce powędrowały na jego pośladki. Czułem jak bardzo
są spięte. Powoli zacząłem je masować, liżąc przy tym samym jego jądra. Zasysałem
je wewnątrz moich ust, traktowałem je językiem. Zauważyłem, że pośladki
rozluźniają się z każdą sekundą. W końcu złapałem go silnym uściskiem w dłoń. Zawył
z ekstazy. Wykonałem kilka spokojnych ruchów i zbliżyłem swój język ku główce. Poczułem
specyficzny zapach penisa. Podkręciło mnie to tak bardzo, że w jednej sekundzie
władowałem sobie jego sprzęt do gardła. Był w szoku. Tego potrzebowałem. Wykonał
kilka kopulacyjnych ruchów w moich ustach i wyciągnął penisa, informując mnie,
że nie chce jeszcze kończyć. Znowu zmieniliśmy się miejscami i „obowiązkami”. Przywarł
mnie do ściany swoimi biodrami. Jego członek dotykał mojego brzucha, czułem
jego puls i ciepło. Ocierał się dosyć mocno i gwałtownie. Sprawiało mu to
ogromną przyjemność. Chwycił mnie za rozporek i zdecydowanym ruchem ściągnął moje
spodnie. Teraz nasze penisy po raz pierwszy się zetknęły. Jedyne co czułem to
potężne pulsowanie naszych sprzętów. Złapał mnie za członka i przytulił do
swojego, wykonują przy tym znane wszystkim ruchy. W tym samym czasie masował
moje plecy schodząc coraz niżej. Cofnął dłoń i wsadził swojego palca w moje
usta. Znów ssałem i wylizywałem go dokładnie. Jednak nie zdawałem sobie sprawy
w jakim celu to robił. Dopiero po chwili wyciągnął palca z moich ust i szybkim
ruchem nakierował go na moją zaciśniętą dziurę. Zaczął masaż, który wprawił
mnie w szczyt przyjemności. Powoli napierał na mój zwieracz, aby wpić się w
niego. Udało mu się. Czułem, że zaraz wystrzelę, dlatego cofnąłem swoje biodra
i obróciłem się do niego plecami. Teraz czułem jego oddech za swoim uchem, jego
ruchy klatki piersiowej i brzucha na plecach, a jego penisa w okolicy
pośladków. Masował i szczypał moje brodawki, całował po szyi i karku, drugą
dłonią dalej napierał na moją dziurkę, która poddała się już pieszczotom, i
która rozluźniała się coraz bardziej i bardziej. Chciałem, aby już we mnie
wszedł, dlatego sięgnąłem ręką do portfela, z którego wyciągnąłem prezerwatywę.
W mgnieniu oka założył ją na siebie, naślinił ją i delikatnie wszedł we mnie. Czułem
niewielki ból, który zniknął zaraz po pokonaniu przez niego pierwszej partii
mięśni. Rozluźniłem się, pochyliłem do przodu i w stojącej pozycji powoli
zacząłem wykonywać ruchy, w tył i przód, w górę i w dół. Masaż mojego gruczołu
krokowego był nieziemsko przyjemny, ale sprawiał wrażenie, że zaraz się
posikam, dlatego szybko zmieniliśmy pozycję. Położyłem się na ziemi i założyłem
nogi na ramiona Olka. Wszedł we mnie po raz kolejny i tkwiliśmy w tej pozycji
przez następny czas naszego pierwszego stosunku. Olek chwycił mojego penisa
dosyć mocno, ścisnął i zaczął masturbować. Długo nie musiałem czekać. Trysnąłem
tak obficie, że część poleciała za moją głowę, część na twarz, szyję i klatkę
piersiową, a reszta spływała po moim penisie i jądrach. Olek pochylił się w
dalszym ciągu mnie posuwając i zaczął lizywać mój materiał. Zdawał się być pod
wrażeniem ilości i smaku nasienia, bo zrobił rozkoszną minę. Uśmiechnął się do
mnie. Kontynuował zlizywanie kierując się w górę mojego ciała. Dotarł do ust i
wsadził swój mokry, pokryty moją słoną spermą język tak, abym poczuł efekt
naszej miłości. W tej chwili wewnątrz mnie rozniosło się ciepło, rozpierające
prezerwatywę. Olek wygiął się w łuk i krzyknął z rozkoszy. Jego mięśnie zaczęły
drżeć tak bardzo, że jeszcze przez kilkanaście sekund tkwił w swoim błogim
stanie. Pocałowaliśmy się, a potem….
A potem obudziłem
się. Tak…. To wszystko był sen. Tak realny sen, że chciałem, aby to realny
świat stał się snem, a sen – prawdziwym życiem. Spojrzałem na siebie unosząc
kołdrę do góry. Wszystko było w moim nasieniu, moje ciało kleiło się od spermy,
a w powietrzu unosił się charakterystyczny dla niej zapach. Wstałem z łóżka
będąc jeszcze w lekkim rozczarowaniu, założyłem koszulkę i ruszyłem do
łazienki. Potrzebowałem chłodnego prysznica, aby rozbudzić się i uwierzyć, że
to był tylko sen. Kątem oka dostrzegłem Tośkę, która jadła coś w kuchni.
- Dzień dobry
Dominik! Jak tam wczorajsza randka? Chyba się udała, co? – popatrzała na mnie z
miną jakby wszystko wiedziała.
- Eeeee… -
zmarszczyłem brwi. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Daj spokój. Widziałam
jak się całowaliście wtuleni w siebie.
- Co?! Śledziłaś
nas?!
- Kto tu mówi o
śledzeniu – machnęła lekceważąco ręką – mówiłam ci przecież, że czasem będę
wychodzić na balkon zapalić. – zaśmiała się i objęła mnie czule.
Czułem, że robię
się czerwony…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz