***Kilka dni wcześniej u Olka***
- Aleksandrze, czy mogę prosić cię do biura? – Szef jak zwykle wydał się
groźny. Spojrzałem na niego wymownie.
- Ach. Przepraszam. Zapomniałem, że mam się zwracać per Olku. Dlaczego
nie lubisz swojego pełnego imienia?
- Nie jest według mnie adekwatne do mojego temperamentu, dlatego wolę
krótszą formę. W czym mogę pomóc? – Zmieniłem szybko temat.
- Chciałem poinformować cię, że w następnym tygodniu musisz wyjechać w
delegację. Potrzebny jest nam ktoś, kto w śmiały sposób zaprezentuje odbiorcom
naszą, TWOJĄ innowacyjną stronę internetową. Dodatkowo chciałbym również, żebyś
wziął udział w innej konferencji, którą poprowadzę ja i Robert.
- Robert? – Zapytałem zaskoczony.
- Nie miałeś jeszcze okazji poznać Roberta. Pracuje jako mój asystent
piętro niżej. Niemniej jednak chciałbym cię poinformować, że na wszystkie
szkolenia, konferencje i delegacje będziesz jeździł właśnie z Robertem, dlatego
fajnie by było, gdybyście się wcześniej poznali.
- Rozumiem szefie. Postaram się odwiedzić pana Roberta w jego biurze.
- To nie będzie konieczne, poznasz go za chwilę. – Grzegorz wykonał
telefon i poprosił swojego zastępcę o przybycie.
- Ciągle zastanawia mnie fakt, skąd szef tyle wie o moim życiu prywatnym.
– Zacząłem nieśmiało, ale pomyślałem, że to jest dobry moment, aby dociec
prawdy.
- Wiesz… - przystaną na krótką chwilę zbierając myśli. – Z moją
wpływowością mogę wiele. Czy zastanawiałeś się wcześniej dlaczego w mojej
firmie każdy z pracowników jest na swój sposób wyjątkowy? Każdy z nich posiada
wyjątkowe zdolności i jest znakomity w swojej dziedzinie pracy. Otóż, dobieram
pracowników według wyznaczonych kryteriów. Nie chodzi tylko i wyłącznie o
zdolności czy też stopień studiów lub doświadczenie. W tej branży chodzi głównie o
charakter, sposób bycia, asertywność. Może nie zdajesz sobie sprawy z tego, że
twoja rozmowa kwalifikacyjna była nagrywana a następnie odtwarzana pod nadzorem
świetnie wykwalifikowanych psychologów. – wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia. –
No właśnie! – uśmiechnął się. – Nie zatrudniam byle kogo, Olku. Pamiętaj, że
jesteś wyjątkowy. Poza tym przed zatrudnieniem dodatkowej osoby zawsze
sprawdzam czy potencjalny chętny na stanowisko nie był wcześniej karalny. Tutaj
z kolei pomaga mi mój przyjaciel. Zostałeś dokładnie sprawdzony Olku,
dokładnie. – dodał pokrótce. – W mojej firmie nie mogę pozwolić sobie na żaden
błąd. Cenię sobie szczerość i umiejętność dochowania tajemnicy. Zrozumiano?
Poza tym, my branżowi ludzie powinniśmy się trzymać razem.
- Nie wiem co powiedzieć. Nie ukrywam, że jestem w lekkim szoku.
W tej chwili do biura wszedł mojego wzrostu mężczyzna o śniadej cerze. Na
sobie miał szykowny garnitur, a koszula była rozpięta tak, że ukazywała kilka
włosów klatki piersiowej. Facet miał to coś. Trochę przypominał mi Hiszpana.
Zrobiło mi się duszno, ale w tym momencie pomyślałem o Dominiku więc ochota
szybko minęła.
- To jest Robert. – Grzegorz wyciągną dłoń w kierunku Roberta,
przedstawiając go tym samym.
- Witaj. Ty musisz być Aleksander?
- Olek. – Poprawił go szef. A ja rzuciłem szybki uśmiech w ramach
podziękowania.
- Olek. – Robert zmierzył mnie wzrokiem. – No dobrze, niech będzie Olek.
- Olku. – Podszedł bliżej mnie i chwycił za ramię. – To jest Robert, mój
partner.
- Partner? – Kolejne zaskoczenie w moim głosie. – Niech szef wybaczy, głupie skojarzenie…
- Partner? – Kolejne zaskoczenie w moim głosie. – Niech szef wybaczy, głupie skojarzenie…
- Nie widzę problemu. – Uniósł lekko kącik ust.
- Partner, że partner? – Zapytałem głęboko zdziwiony.
- Tak, jesteśmy ze sobą już pięć lat. – Zakomunikował mi z rozpierającą
go dumą. Jego twarz niezwykle się rozpromieniła.
- Miło mi. – Robert wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Mnie również. – Poczułem się nieswojo w towarzystwie dwóch przystojnych
a przede wszystkim starszych gejów, którzy jak się okazało, byli moimi szefami.
- Mam nadzieję, że teraz rozumiesz dlaczego tak duży nacisk kładę na
szczerość i umiejętność dochowania tajemnicy?
- Tak szefie. Rozumiem w stu procentach. – Wiedziałem, że nie mogę pisnąć
ani słówkiem na temat jego orientacji nikomu w pracy. Hahaha! To się Dominik
zdziwi!
- Doskonale! – Zacisną dłonie i potarł je. – Za kilka dni wyjeżdżamy do
Wrocławia na trzy dni. Szykuj walizki Olku.
- Tak jest szefie.
- To wszystko, możesz wrócić do pracy.
Skinąłem lekko głową.
Dopiero, gdy opuściłem biura szefa, dotarło do mnie, że to wszystko nie
dzieje się bez celu. Grzegorz musiał to zaplanować. Ale zaraz… wynikałoby z
tego, że awans otrzymałem tylko za swoją orientację a nie umiejętności. Co raz
mniej mi się to podoba… Muszę to przemyśleć. Gdy dotarłem do domu okazało się,
że Dominika jeszcze nie ma. Zajrzałem do lodówki i postanowiłem zrobić kolację.
Cholera! Ten Grzegorz jest bezczelnym snobem. Co on sobie myśli! Czułem, że
prawdziwe kłopoty dopiero się zbliżają.
Musiałem ochłonąć i odstresować się. W szafce Dominik miał ukryte
papierosy. Myślał chyba, że się o tym nie dowiem. Nie chcę żebyście pomyśleli
sobie, że go okłamuję. Nie! Tak nie jest. Po prostu papieros pomaga mi zebrać
myśli w takich sytuacjach jak ta dzisiejsza. Wyszedłem na balkon i zaciągnąłem
się. Długi brak nikotyny w moim organizmie sprawił, że od razu dostałem zawrotów
głowy. Wziąłem drugiego. Lepiej. Niech go szlag! Muszę to wyjaśnić, koniecznie.
Jak można kategoryzować ludzi ze względu na ich orientację? Niedopuszczalne!
- Olek? – Usłyszałem głos Dominika w progu. Nie wiedziałem co robić z
papierosem więc wyrzuciłem go przez balkon.
- Tu jestem! – Krzyknąłem.
- Olly?! Ty palisz? – Stanął jak wryty.
- Co? Ja? Nie!
- Nie kłam. Przecież w całym domu śmierdzi szlugami. Poza tym co byś
robił na balkonie o tej porze i w tak
zimną pogodę. Jest przymrozek.
- Czemu wracasz tak późno? – Zmieniłem szybko temat.
- Miałem przeniesione zajęcia z wtorku. Zapomniałem ci o tym powiedzieć.
- Głodny?
- Tak. Wszystko gra?
- Tak, oczywiście. – Zapewniłem.
- No nie wiem. Wyglądasz na niespokojnego.
- Wydaje Ci się. – Uśmiechnąłem się. – To przez ten awans. Dużo
papierkowej roboty i krótkie wprowadzenie w obowiązki.
- Rozumiem. Co jemy? – Zajarzał do kuchni. – Umieram z głodu.
- Zrobiłem coś na szybko, bo sam wróciłem dopiero godzinę temu. Makaron
ze szpinakiem i serem.
- Jeeeeezu! Uwielbiam cię! – podskoczył do góry. – Idę umyć łapy i zaraz
wracam.
Czy mam w ogóle mu mówić o tym, co mnie dzisiaj spotkało? Czy mówić o
szefie geju i jego partnerze? Nie, to zły pomysł.
***Obecnie***
Wczoraj, po powrocie od mamy, nie upiłem nawet łyka alkoholu. Dlaczego?
Olek całą drogę powrotną podśmiewał się ze mnie porównując do miejskiego
żulika. Stwierdziłem, że rzeczywiście byłoby nie na miejscu pić samemu, dlatego
wznieśliśmy mały toast herbatą.
Obudziłem się w świetnym humorze. Nie ma co się dziwić, w końcu zostałem
bratem jakże cudownej Danieli. Tak, Daniela. Właśnie takie imię metodą sporów
wybraliśmy z Olkiem. Ciekawe czy spodoba się mamie i Markowi. Ciągle przed
oczami miałem jej obraz. Była taka niewinna, nieskazitelnie czysta, bezbronna, a
jej lazurowe oczy wpatrzone były w losowo wybrany punkt na suficie.
Nim się obejrzałem, musiałem wychodzić na uczelnię. Szkoda, że marzenia
pochłaniają tyle czasu…
- Cześć Dominik. – Podeszła do mnie moja uczelniana ‘’paczka’’ znajomych.
- Cześć. Myślałem, że nie chcecie ze mną rozmawiać.
- Chcieliśmy cię przeprosić. Faktycznie zachowaliśmy się jak dzieci.
Daliśmy się ponieść emocjonującym plotkom, a w rzeczywistości nic się nie
zmieniło. Miałeś rację, wciąż jesteś tym samym Dominikiem, którego poznaliśmy
dwa lata temu. Wiesz… trochę nas nawstydziłeś i dałeś do myślenia. Przez moment
patrzyliśmy na ciebie przez pryzmat tych wszystkich obrzydliwych plotek. Głupio
nam.
- Rozumiem. To miłe z waszej strony. Naprawdę, dziękuję wam za to!
Wykłady zaczęły się a ja ciągle bujałem w obłokach zastanawiając się jak
to będzie, gdy mała Danielka zacznie chodzić, mówić i kiedy będę mógł ją zabrać
na lody czy też plac zabaw.
- …no to może pan Dominik? – Głos wykładowczyni wybudził mnie z letargu.
- Tak?
- Odpowie pan na pytanie?
- Ja… eeee… Nie znam odpowiedzi pani doktor. – odpowiedziałem wymijająco.
- A czy w ogóle zna pan pytanie, panie Dominiku?
- Niestety nie, przepraszam, zamyśliłem się.
Po auli rozeszły się śmiechy i dzikie spojrzenia.
- Pewnie się zakochał! – Powiedział ktoś z końcowego rzędu, co bardzo
szybko rozeszło się głośny echem.
- Ciekawe w kim? – Usłyszałem kolejny głos a po nim falę śmiechu.
- A o czym pan tak myśli? – Uśmiechnęła się. Na szczęście kobieta była
wyrozumiała i zaliczała się do tej części kadry nauczycieli, która potrafiła
dogadać się ze studentami.
- Prywatne sprawy pani doktor. Przepraszam.
- Rozumiem. Niech się pan skupi, Dominiku. – Po raz kolejny obdarowała
mnie przesympatycznym uśmiechem. – Więc kto odpowie na moje pytanie?
Dzisiaj czekała mnie jeszcze rozmowa z Nikitą. Nie miałem pojęcia czy
chłopak będzie w stanie mnie znaleźć czy będzie błądzić po uczelni.
Postanowiłem nie odchodzić dalej niż przypisana moim zajęciom sala, aby było mu
łatwiej. W końcu dostrzegłem go w tłumie. Mimo, że nie był w moim typie,
wyglądał całkiem dobrze. Przypominał mi trochę postać anime. Jego blond włosy
średniej długości opadały prawie do ramion, a grzywka subtelnie przysłaniała
całe czoło. Lekko zadarty nos i zielone oczy nadawały twarzy świeżości.
Podszedłem kawałek do przodu, aby mógł mnie dostrzec.
- Witaj Dominik. – Uśmiechnął się szeroko i podał mi dłoń.
- Cześć Nikita. – Spojrzeliśmy sobie w oczy. W końcu mogłem go dokładnie
oblukać. Na dłoniach miał kilka bransoletek, głównie w brązowych kolorach. Pod
włosami dostrzegłem kolczyki przypominające guziki a tuż pod uchem niewielki tatuaż. Nie wiedziałem
co przedstawiał, ale wydawał się być dość interesujący. – No to może
przejdziemy się do kawiarni?
- Jasne!
- Wiesz, nie chciałbym rozmawiać wśród tłumów ludzi.
- Da, da. Panimaju.
Pięć minut później byliśmy już w pobliskiej kawiarence upijając łyk
gorącej kawy. Na dworze było już bardzo zimno. Temperatura oscylowała w
granicach zera.
- Więc, co cię do mnie sprowadza?
- Chęć poznania. Ja już tobie mówił, że nie mam tu jeszcze zbyt wielu
znajomych.
- Rozumiem. Skąd miałeś to zdjęcie?
- Pokazał mi go mój kolega.
Mimowolnie uśmiechnąłem się. Jego budowanie zdań było rozbrajające, ale
nie mogłem zacząć się śmiać. Wyobraziłem sobie siebie samego w obcym kraju. Na
pewno robiłbym masę błędów.
- Okej Nikita. Nie wnikajmy skąd masz to zdjęcie. W sumie mało mnie to
interesuje. Ludzi nie mają chyba co robić i dlatego zajmują się nieswoimi
sprawami.
- Da. Ja toże miał ten prabljem u siebie.
- No właśnie opowiedz mi coś o sobie! – rzuciłem ochoczo.
- Ja pochodzę z Rosji. Uczyłem się tam matematyku, ale gdy ludjej
dowiedzieli się, że ja gej, było ocień ciężko. W Rosji nie możesz być gejem.
Tam trzeba być dobrym mężczyzną i mieć familju. Polityka jest trudna. Dljatego
ja przyjechał w Polszu, żeby ukończyć studia. Panimajesz?
- Da, panimaju. – Odpowiedziałem śmiejąc się.
- Ty gawarisz pa ruski?
- Niet, ja uciłsja ruskawa jazyka djewjat ljet, no ja wsjo zabył. *
- Nie przejmuj się, ze mną na pewno się nauczysz! Hahah!
Chłopak był uroczy. Mimo że znałem go dopiero kilka minut, stwierdziłem,
że będziemy dobrymi znajomymi, może nawet przyjaciółmi.. Kto wie?
- Co z twoim chłopakiem? Przyjechał już?
- Da. On już w mieszkaniu. Siergiej przyjechał za mnoj do Polszy, bo jego
familja go nie chce. Kiedy do wiedzieli się, że on gej, wyrzucili go z doma.
- Jeeej, to smutne. – Zrobiło mi się przykro. Jakim trzeba być rodzicem,
żeby wyrzucić swoje własne dziecko na bruk. A gdzie miłość rodzicielska?
Przywiązanie? Czy ludzi naprawdę stać na takie podłości? – Czy Siergiej też tu
studiuje?
- Nie, on szuka raboty.
- Rozumiem. – Westchnąłem raz jeszcze. Wciąż nie mogłem zrozumieć jego
rodziców. – Musi być wam bardzo ciężko, co?
- Tak, nam ocień ciężko. U nas już mało pieniędzy.
- Mogę wam jakoś pomóc? – Nie wiem dlaczego tak szybko się wyrwałem z tym
pytaniem. Byłem chyba zbyt dobrym człowiekiem. A co jeśli okaże się, że ten
cały Nikita to jakiś oszust naciągający na kasę? Przecież znam go dopiero pół
godziny.
- Nie, nie nada. My mamy jeszcze jakieś pieniądze.
- W takim razie mogę popytać swoich znajomych czy nie mają jakiejś pracy.
Może akurat się uda. – Uśmiechnąłem się.
- Dziękuję Dominik, byłoby fajnie. – Jego oczy rozweseliły się jeszcze
bardziej. Miałem wrażenie, że wypełnia je nadzieja. Że w końcu dostrzegł
światełko w tunelu jakąś pomoc. Pomoc w postaci wsparcia, bo pomoc materialną
odrzucił. Teraz byłem pewien, że Nikita jest szczery w tym co mówi.
- Słuchaj, a może wpadlibyście do nas na kolację w następnym tygodniu,
co? Poznalibyśmy się jeszcze lepiej. – Zachęciłem go z uśmiechem na twarzy.
- Super! Na pewno przyjdziemy.
- Mój chłopak wyjeżdża w delegację więc nie będzie go kilka dni, a
wolałbym, żeby i on was poznał. Poza tym, może uda nam się coś wypić. –
Mrugnąłem do niego okiem. – Wiem, że wy lubicie wypić od czasu do czasu.
Nikita zaśmiał się głośno. Kilkoro studentów spojrzało na nas.
- Da. Rosjanie lubią wódkę. Ale ja nie lubię bardzo. Wolę wino.
- No to świetnie! To tak jak ja! Więc jesteśmy umówieni. Daj mi tylko
swój numer a wyślę ci swój adres.
W kawiarni czas mijał bardzo szybko. Nim się obejrzałem wybiła osiemnasta
i musiałem wracać do domu. Nikita okazał się być niesamowicie pozytywnym
człowiekiem. Jego sytuacja jest niezwykle ciężka więc postaram się mu pomóc z
całych sił.
Po powrocie do domu, opowiedział wszystko z najmniejszymi szczegółami
Olkowi, który podobnie do mnie, zaangażował się w pomoc chłopakom.
- Nie uważasz, że jesteśmy łatwowierni? – zapytałem.
- Nie, czemu?
- Nie wiem. Może po prostu mamy zbyt dobre serca. No bo popatrz… Znam
Nikitę kilka godzin i zaoferowałem mu pomoc. Ty nie znasz go w ogóle i też
chcesz im pomóc.
- Trzeba sobie pomagać. Bóg widocznie zesłał im w nasze ręce. Musimy im
pomóc Dominik.
- Tak, tak…
- Będziesz dobrym pielęgniarzem. – Uśmiechnął się i przytulił mnie z
całych sił.
- A jakim przystojnym! – Rzuciłem tani tekst.
- A jakim skromnym! – Nie obeszło się bez docinki.
- Jutro wyjeżdżasz, tak?
- Tak. Wychodzę o siódmej rano.
- Jakie plany na dziś wieczór?
- Plany? Nie mam planów. Mamy tysiąc możliwości do wykorzystania. Kino,
spacer po parku, zakupy, kawa na mieście…
- Ok. – Przerwałem mu. – A może po prostu zostaniemy w domu i zafundujemy
sobie odrobinę przyjemności?
- Ta opcja przypadła mi najbardziej do gustu. Zgadzam się.
Poczułem silny dreszcz przechodzący przez
moje ciało. Drgnąłem. Olek wyczuł, że jestem w amoku i kontynuował swoje
pieszczoty. Jego dłonie powędrowały w dół, aby zwinnie wejść pod moją koszulę.
Masował moje plecy subtelnie muskając opuszkami palców. Znowu poczułem
zbliżający się dreszcz. Zamknąłem oczy, żeby bezwarunkowo oddać się emocjom.. Rozpiął
moją koszulę jednym ruchem. Złapał mnie silnie w talii i pochylił się, aby
teraz móc lizać i ssać moje sutki, które wskutek tak niesamowitego podniecenia,
stały stwardniałe na baczność. Jeździł językiem po całym moim torsie, a jego
zarost dodatkowo potęgował uczucie przyjemności. Widziałem po jego twarzy, że
mu się to bardzo podoba. Złapałem zębami jego dolną wargę i mocno przygryzłem a
moja dłoń powędrowała na jego krocze. Czułem przez spodnie, że jego penis
pulsuje i pragnie wydostać się na zewnątrz. Moje usta schodziły coraz niżej.
Klęknąłem przed nim. Zsunąłem spodnie w dół. Moim oczom ukazały się białe
bokserki z pięknie odstającym namiotem, na czubku którego była mała, wilgotna
plama. Zbliżyłem usta i wziąłem jego penisa do ust. Jeździłem językiem po całej
długości jego członka. Opuściłem bokserki w dół. Jego członek był tak twardy, że
pomyślałem, iż zaraz eksploduje mi w twarz, dlatego nie dotykałem go. Zszedłem
trochę niżej do jego jąder. Moje ręce powędrowały na jego pośladki. Czułem jak
bardzo są spięte. Powoli zacząłem je masować, liżąc przy tym samym jego jądra.
Zasysałem je wewnątrz moich ust, traktowałem je językiem. Zauważyłem, że
pośladki rozluźniają się z każdą sekundą. W końcu złapałem go silnym uściskiem
w dłoń. Zawył z ekstazy. Wykonałem kilka spokojnych ruchów i zbliżyłem swój
język ku główce. Poczułem specyficzny zapach penisa. Podkręciło mnie to tak
bardzo, że w jednej sekundzie władowałem sobie jego sprzęt do gardła. Przywarł
mnie do ściany swoimi biodrami. Jego członek dotykał mojego brzucha, czułem
jego puls i ciepło. Ocierał się dosyć mocno i gwałtownie. Sprawiało mu to
ogromną przyjemność. Chwycił mnie za rozporek i zdecydowanym ruchem ściągnął
moje spodnie. Złapał mnie za członka i przytulił do swojego, wykonują przy tym
znane wszystkim ruchy. Przyjemnościom nie było końca. Całe to zdarzenie
wprawiało mnie w poczucie tego, że jest to mój pierwszy raz. Wszystko wydawało
się być niewyobrażalnie podobne do naszych pierwszych spotkań łóżkowych. Po
chwili trysnąłem obficie na niego wijąc się w fali przyjemności, która zabierała mi dech. Trzy sekundy póżniej
poczułem, że i mój brzuch pokrywa się białym płynem. Przytuliłem się do Olka.
Nasze brzuchy i klatki piersiowe zlepiły się w owocu naszych doznań. Cudowne
uczucie!
Tak oto pożegnałem się z Olkiem.
***Trzy dni później***
- Nawet nie wiesz jak tęskniłem! – Olek rzucił mi się na szyję i wtulił
się we mnie bardzo czule. Oczy przechodzących po peronie ludzi wypalały w
naszych ciałach dziury. Dało się czuć ten laser na kilometr. Jednak w tej
chwili nic się nie liczyło poza tym, że znowu byliśmy razem.
- Cześć kochanie. – Wyszeptałem mu wprost do ucha. – Obiad?
- Tak! Umieram z głodu. Gdzie jemy?
- W domu.
- W domu?
- A co w tym dziwnego?
- Nic, po prostu zaskoczyłeś mnie, że przygotowałeś obiad. Jak ty to
robisz, że zawsze masz czas?
- Staram się mieć poukładane wszystkie sprawy.
- Tak, wiem. Perfekcjonista w każdym stopniu.
- Nie przesadzaj. Zupa pomidorowa to nie taki perfekcjonizm.
- Zrobiłeś zupę? – Wydał okrzyk zaskoczenia. – To znaczy… - Chyba zrobiło
mu się głupio. – Tylko zupę?
- Hahaha! Tak, zrobioną z rosołu z wczoraj!
- Dominik, to może jednak pójdziemy do restauracji?
- Przecież żartuję głupku. – Zaśmiałem się i szturchnąłem go w ramię. –
Zrobiłem kurczaka w sosie pieprzowym a na deser pierogi z jagodami. Pasuje?
- Jeeeeeeej ! Jak ja cię kocham!
- Wiem, wiem… Ale chodźmy szybciej, bo zmarzłem. Pamiętasz, że jutro mamy
gości?
- Tak, pamiętam. W zasadzie nie mogę się doczekać kiedy ich poznam. Czuję,
że to będzie dobra znajomość!
Olek jak zwykle się nie mylił. Impreza rozkręcała się na dobre. Nikita i
Siergiej czuli się bardzo dobrze w naszym towarzystwie, poza tym chyba po raz
pierwszy w obecności obcych ludzi (bo tak w zasadzie mogę nazwać nas samych
wobec nich), oddali się namiętnemu pocałunkowi. Spojrzałem na Olka i
zaśmialiśmy się w tym samym czasie. Chyba obaj wiedzieliśmy, że jeśli zaczniemy
się całować, mogłaby wyjść z tego jakaś niespotykana orgia, a nie chcieliśmy dopuszczać
nawet takiej myśli , aby dzielić się naszymi ciałami z kimś innym. My to my. My
to jedność. Wracając do chłopaków – Siergiej mówił odrobinę gorzej po polsku
niż Nikita, ale wszyscy bez problemu się dogadywaliśmy. Alkohol lał się już
litrami i bariery językowe zniknęły na dobre. Zarówno mój rosyjski jak i ich polski
uległ znaczniej poprawie. Albo to tylko poalkoholowe złudzenie… Wiedziałem, że
jutrzejszy dzień będzie niewyobrażalnie ciężki dla naszej czwórki. Jak to się
mówi – kac morderca nie ma serca.
Oprócz tego dowiedzieliśmy się, że chłopaki są od nas młodsi aż o trzy
lata i poznali się w niezwyczajny sposób. Znajomość zaczęła się od tego, że w
jednej z alejek wielkiego hipermarketu, zderzyli się wózkami. Tak oto znajomość
przerodziła się w uczucie! Piękne! Prawda? Zastanowiłem się wtedy nad życiem.
Tak, wiem… często się zamyślam i zastanawiam nad życiem… Pomyślałem wtedy o
tym, że nawet w najmniej spodziewanym momencie może wydarzyć się coś
niesamowitego. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że w zasadzie szkoda, że
między mną a Olkiem nie wydarzyło się nigdy nic podobnego. Bo przecież nasze
spotkanie było zaplanowane od a do z. Mimo, iż na samym początku myślałem, że
chłopak rzeczywiście może na mnie lecieć. Prawda okazała się inna. Ta prawda ma
na imię Tośka. Jestem jej dozgonnie wdzięczny za to, że stanęła na wysokości
zadania i sprawiła, że czuję się szczęśliwy, ale z drugiej strony, na
przykładzie chłopaków, żałuję, że nie towarzyszyły mi wtedy tak niespotykane a
przede wszystkim niezaplanowane okoliczności jak im. No cóż. Nie wszystko musi
być piękne, nieprawdaż?
- Nikita, powiedz mi, co oznacza twój tatuaż? – Zapytałem.
- Tatuaż?
- Tak, ten, który masz za uchem.
Chłopak ewidentnie się zmieszał i zaniepokoił.
- Ja… Skąd ty wiesz, że u mienia tatuaż?
- Zauważyłem go jakiś czas temu.
- Ja nie chaciu o tym rozmawiać.
- W porządku, rozumiem. – A tak naprawdę nie rozumiałem! Po cholerę robić
sobie tatuaż a potem go ukrywać przed światem? Coś mi tu nie pasowało. Dowiem
się o co chodzi.
- My budjem już iść do domu.
- Co? Dlaczego? – Zapytał Olek.
- Już późno. – Wyjaśnił Nikita. Wzrok Siergieja mówił wiele. Wyczytałem z
niego to, że zarówno on jak i my jesteśmy w lekkim zakłopotaniu. Nikita czegoś się
przestraszył. Coś musiało być nie tak z tym tatuażem. Tak! Na pewno o to
chodzi!
- Ale możecie zostać na noc. Łóżka są dwa. – Zaproponował z uśmiechem
Olly.
- Nie, nie nada. Pójdziemy.
- Dziękujemy za fajną imprezę. – Zwrócił się Siergiej. – Następnym razem
u nas?
- Jasne! Czemu nie!
- Do zobaczenia. – Pożegnali się w drzwiach i szybko opuścili mieszkanie.
- Pa!
Drzwi zamknęły się a my z Olkiem ruszyliśmy do sprzątania.
- Nie wydało ci się to dziwne?
- Dziwne? Co?
- No to, że gdy zapytałem o tatuaż, Nikita tak szybko się poirytował i
wrócili do domu.
- Faktycznie, było coś w tym dziwnego, ale popatrz na to z innej strony.
Ludzie zazwyczaj robią sobie tatuaże w miejscach, które coś znaczą. Same
tatuaże mają ukryte znaczenie. Tak samo musi być w jego przypadku. Ten tatuaż
musi mieć jakiś wielki przekaz. Być może nie chciał o tym rozmawiać, bo nie
chce przywoływać wspomnień.
- Masz rację. – Powiedziałem, ale w myślach obiecałem sobie, że i tak
docieknę całej prawdy!
Dlaczego Nikita tak szybko się zdenerwował i dlaczego nie chciał o tym
rozmawiać? Coś mi w tym wszystkim nie grało. Tylko co? Przed oczami widziałem czarny tatuaż w kształcie koła z dziwnymi elementami.
Jak myślicie, o co chodzi z tym tatuażem? Jakieś pomysły??? Piszcie w komentarzach!
Tłumaczenie:
* Ty gawarisz pa ruski?
- Niet, ja uciłsja ruskawa jazyka djewjat ljet, no ja wsjo zabył.
- Mówisz po rosyjsku?
- Nie. Uczyłem się rosyjskiego dziewięć lat, ale już wszystko
zapomniałem.
Całkiem ciekawe, nie powiem że nie :D dość zagadkowe... a tatuaż to łapacz snów?? a może zrobiony przez rodzinę czy coś?? ( a poza tym to ten rosyjski mimo że na tyle zrozumiały to taaaak psuje że głowa boli.. ale da się czytać... a i Nikita to raczej (dla mnie) osoba z krótkimi postawionymi włosami troche ciemniejszą skórą jednak wciąż dość bladą i z mocną szczęką... A TY MI TU PISZESZ ŻE JAK W ANIME? i z blond długimi... --Never mind :* )
OdpowiedzUsuńNie czekaj się szczegółów. Pisząc o anime, chodziło mi raczej o ogólny wygląd i postawe, nie mając na uwadze włosów :p poza tym , włosy można w każdej chwili pomalować :3
UsuńTatua.. hmmm .. blisko , blisko :D
Nikita jako członek rosyjskiej mafii xD heheh. Obyśmy nie musieli długo czekać na kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńBlisko ! :O
UsuńDaniela... hmm ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się z nowego rozdziału tuż po pracy! Pozdrowionka :D
Daniela ;) haha! pzdr
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam ten moment z tatuażem, od razu pomyślałam, że Nikita był w więzieniu, bo tam takie tatuaże robią :D Co do Danieli bardzo ładnie ;)
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi nie działa 2 rozdzial
OdpowiedzUsuńW 2 dni przeczytałem wszystko! Świetnie piszesz , po prostu fantastycznie! Dziękuję za te teksty! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część. Opowiadanie na bardzo wysokim poziomie. Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńNie jestem tylko pewien czy się w ogóle ktoś doczeka... 2 miesiące to sporo czasu ;-;
OdpowiedzUsuńŚwietna historia. Gratuluję lekkiego pióra. Kilka małych błędów, przydał by się betareader ;) Czekam na następną część , w razie czego mogę pomóc...
OdpowiedzUsuń