11
W końcu przyszedł
weekend. Cały tydzień na uczelni dał mi do zrozumienia, że jednak fizjoterapia
nie jest dla mnie. Coraz częściej zastanawiałem się nad tym, co powiedziała mi
Daria. Może rzeczywiście nie głupim pomysłem byłoby to, aby zmienić kierunek
studiów, bo jeśli nie podoba mi się ten, to może inny będzie odpowiedniejszy.
Jeszcze nie jest za późno. Koniecznie musiałem zadzwonić do mamy i wszystko z
nią skonsultować, bo co jak co, ale przecież to ona łożyła na moje utrzymanie…
Z mamą mam bardzo dobry kontakt, świetnie się dogadujemy i mogę liczyć na jej
poradę w każdej kwestii. Nigdy natomiast nie miałem odwagi się jej przyznać do
tego, że jestem gejem. Ale ostatnimi czasy bardzo mnie to gryzło i
niejednokrotnie zastanawiałem się jak jej to powiedzieć i kiedy, bo nie
ukrywajmy, ale nie każdy moment pasuje na taką rozmowę. Zasługiwała na to, aby
znać prawdę.
Siedziałem z
Olkiem w moim pokoju. On grał w coś na laptopie, ja leżałem i zastanawiałem się
jak to wszystko rozegrać.
- Chyba zmienię
ten kierunek – zacząłem – Czuję, że to nie jest to. Na dodatek ci
ludzie…tragedia. – stwierdziłem załamanym głosem. Patrzyłem w sufit jakbym
szukał w nim odpowiedzi. Olek odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w
oczy.
- Pamiętaj, że
cokolwiek zrobisz, na pewno to uszanuję. Jestem z tobą Dominiku. – zacisnął
pięści na znak trzymania kciuków. – Ale jeśli przy zmianie kierunku kierujesz
się tym, że nie podoba ci się atmosfera bądź ludzie na roku, przemyśl to, bo
moim zdaniem da się to wytrzymać. Potem możesz żałować swojej decyzji.
- Taaaaaaak, wiem,
zdaję sobie z tego sprawę. Problem w tym, że ja czuję to podświadomie..
rozumiesz? To nie jest to… - znowu się zamyśliłem. – Chodź do mnie. Chcę teraz
być blisko Ciebie. – zrobiłem smutną minę i oczy na wzór Kota w butach ze
Shreka i pogładziłem miejsce na łóżku obok mnie. Olek odstawił laptopa na
stolik do kawy i położył się koło mnie, mocno tuląc się w moją pierś.
Poczochrałem jego włosy.
- Wiesz… nigdy nie
rozmawialiśmy o naszych rodzinach. – zacząłem – Chciałbym się dowiedzieć kim są
twoi rodzice. Nie mówię, że chcę ich poznać, bo jest na to za wcześnie, ale tak
ogólnie. Rozumiesz ?
- Eeeerrrmmm… Nie
wiem czy jest o czym rozmawiać. – posmutniał trochę, ale nie zakończył tematu.
– Moim rodzice są trochę inni… - zaczął – Mam z nimi dobry kontakt, ale tak
naprawdę nie czuję się z nimi mocno związany. A to dlatego, że zawsze było ich
na wszystko stać. Chciałem dostać komputer na dziesiąte urodziny – dostałem
komputer. Chciałem jechać do Włoch na wakacje ze znajomymi – dali mi hajs.
Chciałem zrobić sobie siłownię w domu – zakupili wszystkie niezbędne przyrządy
do ćwiczeń. Mógłbym tak wyliczać bez końca. – spochmurniał więc pocałowałem go
w czoło. – Zawsze miałem rodziców, ale na tej zasadzie, że tylko byli. Nigdy
nie spędzali ze mną wolnego czasu, nie rozmawialiśmy na ważne tematy, a jedyna
rozmową było zapytanie się czy nic mi nie potrzeba i czy wszystko w porządku. Moja
mama jest dyrektorem biblioteki a ojciec ma pod sobą kilka firm budowalnych,
stąd też od zawsze było ich na wszystko stać. Nie stać ich jedynie było na to,
aby powiedzieć mi jak bardzo mnie kochają. W zasadzie większą część życia
spędziłem razem z moimi dziadkami, którzy już nie żyją, a którzy byli dla mnie
drugimi rodzicami. To oni odrabiali ze mną lekcje, to oni mówili mi jak bardzo
mnie kochają. Tęsknię za nimi, bardzo – zauważyłem, że Olek ma łzy w oczach.
Chciał je ukryć, ale nim zdążył, podałem mu już chusteczkę do wytarcia.
Spojrzał na mnie trochę speszony.
- Nie martw się,
przecież rozumiem twoją sytuację. Poza tym, przy mnie nie musisz się wstydzić.
Zapomniałeś już, że jesteś moim chłopakiem? – uderzyłem go lekko w ramię. Te
słowa wypowiedziałem pierwszy raz i czułem się z tego powodu bardzo dumny.
Zauważyłem też błysk w oku Olka.
- Dziękuję
Dominik. Naprawdę się cieszę, że cię mam. – pocałował mnie czule – Przepraszam,
że się rozkleiłem.
- Nie musisz
przepraszać. Przecież jesteś człowiekiem, a każdy człowiek ma uczucia i musi
czasem dawać upust emocjom. Widocznie potrzebowałeś to z siebie wyrzucić. –
zapewniłem.
- Wiesz, teraz gdy
jestem z tobą, czuję, że jestem potrzebny, że mam dla kogo żyć, że jest ktoś,
kto na mnie czeka i ktoś komu mogę zaufać. – uśmiechnął się szeroko odsłaniając
swoje śnieżnobiałe zęby. Uwielbiałem na nie patrzeć. Tak świetnie współgrały z
zarostem…
- A czy twoi
rodzice wiedzą o twojej orientacji?
- Wiedzą,
powiedziałem im już kilka lat temu, byłem chyba wtedy…. w liceum. – musiał
pogrzebać trochę w pamięci.
- Jak to przyjęli
? – zapytałem z ciekawością.
- Nie przejęli się
zbytnio. Powiedzieli, że to moje życie i mogę robić co mi się rzewnie podoba.
- Miło… -
powiedziałem ironicznie.
- Taaaa… miło… A
ty?
- Co ja?
- No jak wygląda
sytuacja u Ciebie? – zapytał dociekliwym głosem tak, jak robią to dziennikarze.
– To znaczy…- zauważył swoją wścibskość – Jeśli nie chcesz to nie mów,
zrozumiem.
- Nie, nie, skoro
rozmawiamy na ten temat, to też chcę ci opowiedzieć. – posłałem mu czułe
spojrzenie i pogładziłem palcem po policzku. – Sytuacja u mnie wygląda tak, że
w zasadzie byłem wychowywany tylko przez swoją matkę. Mój ojciec był
alkoholikiem i pewnego dnia odebrał sobie życie. – Olek zadrżał i chciał coś
powiedzieć, ale nie dopuściłem go do słowa. – Mam świetny kontakt ze swoją
mamą, zresztą jak pewnie już zauważyłeś po ilości telefonowania do siebie i
wysyłania smsów. Moja mama nie ma zielonego pojęcia o mojej orientacji dlatego
od kilku dni myślę nad tym, aby jej to powiedzieć.
- Stój – przerwał
mi stanowczo kładąc swoją dłoń na moich ustach. - jeśli chcesz to zrobić tylko i wyłącznie z
mojego powodu, to przemyśl to dokładnie. Nie chcę abyś mógł mieć jakieś
problemy. A tym bardziej jeśliby to miało zaszkodzić twoim relacjom z mamą.
- Nie, spokojnie.
Już od dawna się nad tym zastanawiam. Wiesz, chcę być wobec niej fair. Myślę,
że zasłużyła na to. Jest dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Nie potrafię
sobie wyobrazić życia bez niej więc nie chcę jej też okłamywać.
- Rozumiem… -
pokiwał głową i wtulił się w moje ciało. – Jesteś taki dojrzały Dominik. W
ogóle nie czuję różnicy wieku między nami.
- Hahahaha!
Różnica wieku. Dobre! To, że jestem od ciebie dwa lata młodszy, nie oznacza, że
nie mogę być dojrzały. – wymądrzałem się. Po chwili zaczęliśmy przepychanki
słowne a skończyło się na bitwie na łóżku z użyciem poduszek.
Dzień upływał
wolno. W zasadzie nie chciało nam się nic robić poza leżeniem w łóżku i
rozmawianiem o pierdołach. Nie obeszło się również bez kilku szybkich numerków,
gdy tylko słyszeliśmy, że Tośka wychodzi do sklepu lub na spacer.
- Mogę ? –
usłyszeliśmy ciche pytanie zza zamkniętych drzwi. A po chwili w drzwiach była
głowa Tośki. Nawet nie poczekała na odpowiedź!
- Tak, skoro i tak
już weszłaś. – odpowiedziałem lekko oburzony. Całe szczęście nie leżeliśmy
nadzy w łóżku a jedynie przytulaliśmy się oglądając jakiś film. – Co tam?
- Macie ochotę na
pizze? Zgłodniałam a nie chce mi się robić obiadu… - zakomunikowała znudzonym
głosem. Spojrzałem na Olka a on spojrzał na mnie.
- Jasne! –
odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.
- Oho! Widzę, że
nawet już zsynchronizowaliście swoje umysły. No proszę… pozazdrościć!
- Tobie też
przydałby się jakiś ktoś… - zasugerował Olek.
- Tak, wiem! Ale
nie mam czasu na głupoty. Póki co, chcę się skupić na nauce i na tym, aby jak
najlepiej wypaść na koncercie.
- Koncercie? –
zapytałem zszokowany.
- Ahh! Zapomniałam
Wam powiedzieć! – machnęła ręką. – Stworzyliśmy ze znajomymi zespół. Wciąż
jeszcze brakuje nam perkusisty i nie mamy nazwy, ale… - nie wiedziała czy
dokończyć-mamy już termin pierwszego koncertu. Oczywiście będziemy grać covery
znanych utworów muzycznych. Niestety własnym repertuarem jeszcze pochwalić się
nie możemy, ale pracuję nad tym.
- Chcesz mi
powiedzieć, że piszesz teksty? – zapytałem zdziwiony.
- No tak. Staram
się tworzyć coś w miarę sensownego. – prychnęła śmiechem.
- Pierwszy koncert
mamy za trzy tygodnie. Chcecie wpaść?
- No ba! Jasne, że
będziemy. Ale musisz nam załatwić miejscówki w pierwszym rzędzie, żebyśmy mogli
głośno bić brawo! – Zasugerował Olek.
- Super! Cieszę
się, że będzie ktoś znajomy. – uśmiechnęła się uroczo – Temat koncertu to
,,Miłość i śmierć’’.
Nie wiedząc
dlaczego, poczułem jak Olek lekko drgnął. Spojrzałem na niego, ale posłał mi
szybki uśmiech.
- Brzmi bombowo! –
zapewnił.
- Też tak myślę!
Mamy już wybranych kilka utworów, które idealnie pasują do tego motywu.
Zobaczycie , będziecie mieć ciarki na plecach! – poklepała nas po karku w tym
samym czasie. – No to co chłopaki? Dzisiaj hawajska? – zmieniła szybko temat,
chwyciła za telefon i zamówiła pizzę.
Z racji tego, że
była sobota i w zasadzie przez parszywą pogodę nie mogliśmy wyjść na zewnątrz,
stwierdziliśmy, że do pizzy możemy sobie wypić piwo. Olek szybko się ubrał i
skoczył do sklepu po zaopatrzenie. Ja w tym czasie wziąłem szybki prysznic i
ogarnąłem mieszkanie a Tośka… Jak to Tośka, zamknęła się w pokoju. Nie wiem co
dzieje się z tą dziewczyną ostatnimi czasy. Zawsze była taka temperamentna i
żywiołowa, a ostatnio jakoś tak spochmurniała. A może mi się tylko zdawało…
Olek wrócił do domu ze skrzynką piwa i od progu zaczął szczerzyć zęby.
- Chyba żartujesz?
– zapytałem totalnie zdezorientowany. – Powiedz, że żartujesz?
- Nie bardzo
rozumiem… - udał zdziwionego.
- Chyba nie
myślisz, że to wypijemy?
- Może ty nie… ale
ja mam całkiem dużą ochotę, aby dzisiaj zabalować i odprężyć się. Niestety
warunki pogodowe nie sprzyjają piciu w plenerze… a szkoda. Bo mogłoby być
romantycznie. Więc musimy zabawić się jakoś w domu. – objął mnie od tyłu i
lekko polizał po szyi. – Pizzy jeszcze nie ma? Padam z głodu.
- Więc aż tak
jestem kiepski w łóżku, że musisz się napić… - podpuściłem go robiąc przy tym
smutny wyraz twarzy i odwracając się.
- Nie! No co ty! –
złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że nasze twarze znajdowały się
dwa milimetry od siebie. – Nie miałem tego na myśli… - zrumienił się.
- A jednak!
Rumienisz się! – podpuszczałem go dalej, lubiłem gdy się przede mną tłumaczył.
- Dominik,
posłuchaj. Jesteś najlepszym partnerem jakiego miałem. Jesteś niesamowity w
łóżku więc nie wmawiaj mi czegoś takiego … proszę. – zaniepokoił się dość
mocno.
- Przecież się
zgrywam głuptasie! – walnąłem go w czoło. – Ale zaciekawiła mnie ta część
zdania: ,,najlepszy partner jakiego miałem’’, czyli miałeś ich wielu.
- Nie noooooo nie
wytrzymam. Będziesz się czepiał każdego słowa jakie wypowiem? – podburzył się
trochę.
- Dobrze, masz
rację, nie będę. Ale obiecaj mi, że kiedyś porozmawiamy o naszych ex
boyfriend’ach. Ok ?
- Ok. Obiecuję ci
to Dominik. – zapewnił mnie swoim ciepłym głosem i hipnotyzującymi oczami.- Ale
teraz pozwól, że wypiję sobie pierwszego browara. – sięgnął po butelkę.
Wieczór mijał
spokojnie. Siedzieliśmy w kuchni przy stole i rozmawialiśmy o… życiu. Czuliśmy
się tacy pełni, że nie byliśmy w stanie zejść z krzeseł. Pizza dała nam w kość.
Sączyłem chyba trzecie piwo, piłem równo z Tośką, ale Olek… pił już szóste.
Wiedziałem, że dzień dla niego bardzo szybko się skończy i pewnie nici z
naszych nocnych podbojów, ale nie zrażałem się tym. Czasem potrzeba zresetować
umysł porządnie się upijając. Ciężko było ocenić jego stan upojenia, bo rozmowa
nie zmieniła się, ciągle utrzymywaliśmy kontekst i nikt nie gubił wątków. Z
językiem też nie było problemu, nie plątał się jak to ma w zwyczaju po spożyciu
dużej ilości alkoholu. Natomiast oczy… oczy Olka były bardzo szkliste, a
źrenice dość mocno rozszerzone. To tylko jeden element, który zdradzał stan
jego upojenia. Uśmiechnąłem się do niego dwuznacznie. Pewnie odebrał to jako
zaproszenie na nocne igraszki, bo po chwili musnął mnie stopą a potem podsuwał
ją coraz wyżej ku mojemu kroczu. Kopnąłem go i pogroziłem palcem. Biedak
wytrzeszczył oczy i spuścił głowę na znak obrażenia się. Był taki zabawny!
Kochałem go za to. A alkohol jeszcze bardziej potęgował jego błyskotliwość i
sposób w jaki na mnie patrzył.
- Chłopaki! –
krzyknęła raptownie Tośka – Przecież za dwa miesiące mamy ferie! Co myślicie o
tym, żeby wyjechać gdzieś za miasto? Co? Może góry?
- Tak! – klasnąłem
podekscytowany – Świetny pomysł! Jestem jak najbardziej za. Trzeba już powoli
zacząć ogarniać hotel czy coś.. – zasugerowałem. – Najlepiej Tatry, co wy na
to?
- Bardzo tak. –
odpowiedział Olek. To był znak, żeby odstawić go już do pokoju.
– Chodź, idziemy już do łóżka.- Wstałem z
krzesła mimo, że wciąż czułem się niesamowicie obżarty i chwyciłem go za rękę.
O dziwo nie protestował. Wstał pokornie i powlókł nogami. Ostatni łyk piwa
bardzo go ściął. Pościeliłem łóżko i położyłem go. – Zaraz wrócę kochanie –
szepnąłem mu do ucha. Wiedziałem, że do niczego nie dojdzie więc skłamałem z tym
powrotem. Wróciłem do kuchni i obmyślaliśmy plan z Tośką.
- A może zaprosimy
też Martę i Piotrka? – zapytała tak, jakby przypomniała sobie o ich istnieniu.
- Wcale nie głupi
pomysł – odpowiedziałem, ale w myślach miałem wciąż to, co powiedział mi
Piotrek więc w głębi duszy chciałem, aby się nie zgodził na ten wyjazd.
- Stało się coś?
Jakoś tak posmutniałeś w jednej chwili… - zauważyła Tośka.
- Yyyy… nie nic.
Wszystko gra.
- Na pewno ? Przecież
wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć…
Opowiedziałem jej
o mojej rozmowie z Piotrkiem. Nie zareagowała.
- W zasadzie chyba
domyślam się o co w tym wszystkim chodzi. – skomentowała.
- Co ? Nie
rozumiem. Każdy wie o co biega, tylko ja tkwię w jakimś chorym układzie. Coraz
mniej mi się to podoba. – oburzyłem się dosyć mocno, bo tak machnąłem dłonią,
że zrzuciłem puste butelki ze stołu.
- Dominik,
spokojnie. Myślę, że powinieneś porozmawiać o tym z Olkiem. Tak będzie najlepiej.
Ja nie chcę się mieszać w wasze sprawy i myślę, że Piotrek też nie chciał. Tylko
nie rozumiem dlaczego w ogóle zaczął ten temat.
- Masz rację,
muszę jak najszybciej porozmawiać z Olkiem. Ta sprawa nie daje mi spokoju.
Posiedzieliśmy jeszcze
chwilę i poszliśmy do swoich pokojów. Chciałbym, abym zawsze miał ten widok w
swoim mieszkaniu. Mężczyzna, z którym tworzyłem związek leżący półnagi w mojej
pościeli… - rozmarzyłem się i przez jakiś czas szkoda było mi burzyć ten
cudowny widok, dlatego oparłem się o ścianę i obserwowałem jak klatka Olka
unosi się od spokojnych wdechów i wydechów. Jarało mnie to. Czułem, że tam na
dole robię się twardy. Rozebrałem się i położyłem koło niego.
- Jak Ci się
podobał widok – usłyszałem nad uchem i wyskoczyłem z łóżka.
- Jezu!! Aleś mnie
przestraszył! – powiedziałem zasapany. Wstałem z podłogi i wpełznąłem pod z
powrotem pod kołdrę. – A widok…. Hmmm… no cóż… Mógłby być lepszy!
- No wiesz! Nie
wiem gdzie znajdziesz lepszy model ! – zaśmiał się nonszalancko.
- Nie muszę
szukać, już znalazłem. – Objąłem go i pocałowałem w usta, lekko gryząc jego
dolną wargę.
- Wiesz… - zaczął
namiętnym głosem – mam dla ciebie niespodziankę.
- Taaaaaaa? A jaka
to nieeespodziankaaaaa ? – zapytałem podjarany, bo czułem, że atmosfera się
podkręca.
- Zaraz się
przekonasz. – wszedł pod kołdrę i zsunął mi bokserki.
- Hmmm. Chyba czuję,
że baaaaaaaardzo mi się spodoba!
Po chwili czułem
jego język na moim penisie. Lizał go od dołu do góry. Wykonywał koliste ruchy
wokół główki, a drugą dłonią i zwinnymi paluszkami masował mi jądra i dziurkę.
Kocham to uczucie. Cały świat przestaje istnieć a ja marzę o tym, żeby chwila
trwała wiecznie. Olek robił to tak dokładnie, jakby polerował co najmniej
trzystuletnią wazę na wystawie w muzeum. Czułem jak jego ślina spływa po mojej
mosznie. Potem użył jej do zwilżenia mojego wejścia. Bardzo mnie tym podniecił.
Jego gardło pochłaniało mojego całego członka. Czułem przyjemne ciepło i
wiedziałem, że długo tak nie wytrzymam więc poinformowałem Olka, że zaraz dojdę.
Ten jednak nie przestawał. Dopiero gdy poczuł jak moje ciało się napina,
wyciągnął penisa z ust.
- Ty draniu!
Przestań się ze mną drażnić! Teraz musisz zacząć od początku!
Nie był to dla
niego problem. Zaczął swój masaż od początku z jeszcze większą precyzją. Nie
pomijał żadnego milimetra mojego członka. Wszystko dokładnie zostało zbadane,
zapamiętane i wylizane. Jego dłoń powędrowała na moje sutki, delikatnie je pieszcząc.
Byłem zbyt podniecony. Wytrysk znowu się zbliżał i znowu ostrzegłem Olka, który
zbagatelizował moje ostrzeżenie. Bardzo obficie trysnąłem mu do gardła. Fale
konwulsji przechodziły po całym moim ciele. Olek uśmiechnął się, otworzył
perwersyjnie usta, aby pokazać mi swoje i moje dzieło i połknął całą spermę. Byłem w szoku.
- Nie musiałeś
tego robić kochanie. – powiedziałem opadając z sił.
- Nie musiałem,
ale chciałem. – uśmiechnął się i pocałował namiętnie w usta. Położył się obok
mnie , wtulił w moje ciało i tak oto po chwili zasnęliśmy.
Z zapartym tchem czytałem twoje dzieło. Czekam na ciąg dalszy! :D Obyś szybko dodał!!
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :) Dziękuję!
UsuńNiezła robota :D Mam nadzieję, że szybko nie skończysz tej powieści ^^
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział....
OdpowiedzUsuńNiesamowicie szanuję za hawajską
OdpowiedzUsuń